Mamo!
Mój Aniołku. Dzisiaj list tylko do Ciebie. Bo chciałabym z Tobą porozmawiać. Tak jak w każdą sobotę. W każdą noc z piątku na sobotę. Pamiętasz to jeszcze? Filmy, jakieś tanie romansidła. Tony czekolady. A później cały dzień narzekałyśmy ,że wszystko nas boli. Pamiętasz? Musisz pamiętać. Wiesz mamo.Wybaczyłam Kamilowi. Może powiesz ,że to głupie, ale czuje ,że spędzę z nim resztę miesiąca, roku, życia. Spędzę go z kimś kto jest bardzo ważną postacią w moim życiowym przedstawieniu. Bardzo ważną. Najważniejszą jesteś Ty. Może to głupie, że powtarzam to już chyba po raz setny. Ale brak mi Ciebie. Twojego głosu.. Tych piątkowych wieczorów. Opowieści, jak to było z tatą dwadzieścia pare lat temu, ale powiem Ci. Jestem identyczna jak Ty. Kłócę się z Kamilem, a po godzinie, chce zadzwonić, bo już tęsknie. Wrodziłam się w Ciebie w stu procentach. Tak jak pisałam Wam w ostatnim liście, spotkałam się z nim. Zabrał mnie w to miejsce.. Na tą ławkę.. Tam poznaliśmy się. Przez całą drogę najzwyczajniej w świecie milczał. Gdy doszliśmy kazał mi usiąść. Sam także usiadł. Zobaczyłam jego łzy.. Spływały po jego policzkach. Płynęły wręcz strumieniami.. W tym właśnie momencie doceniłam to ,że mogłam go stracić. Że mogło go już nie być przy mnie. Zaczął mnie przepraszać.. Mówić jak bardzo mnie kocha. Widziałam ,że nie jest mu łatwo. Byliśmy we dwoje. Padał śnieg. I byłaś Ty mamo. Czuwałaś koło mnie. Czułam jakbyś siedziała koło mnie i podpowiadała mi żebym dała mu szansę. Przerwałam mu w połowie zdania. Rozkazałam mu mnie przytulić. Czułam ,że robię dobrze. Czułam ,że tak zrobiłabyś Ty. Siedzieliśmy i obydwoje płakaliśmy. Były to już łzy szczęścia, że mam tak cudowną osobę przy boku. I ,że ty jesteś Mamo.
Śniłaś mi się wiesz? Miałam może pięć lat. Nie więcej. Byłyśmy w wesołym miasteczku. Uśmiechałam się. Byłam szczęśliwa, jak każde inne pięcioletnie dziecko. A później zniknęłaś. Nie było Cię. Bałam się. I właśnie wtedy zadzwonił budzik.
Jest jeszcze Jeden powód dla którego piszę do Ciebie. Twoje urodziny Mamo. Wiem, nienawidziłaś ich. Mówiłaś ,że starzejesz się. Ale i tak uwielbiałam Ci robić prezenty. I nadal uwielbiam. To ,że jesteś trochę dalej niż wcześniej, to niczego nie przekreśla mamo. No więc ile tam już będzie trzydzieści pięć? Szczęścia Ci życzę. Żebyś się uśmiechała. Kiedyś się spotkamy mamo, pamiętaj o tym.
Twoja Antonina.
PS. Kocham Cię.